Są takie zabawki, dzięki którym możemy chwile odsapnąć, napić się kawy, wstawić pranie, odkurzyć czy zrobić choćby połowę obiadu. Niestety niewynaleziono jeszcze takich, które pozwoliłyby zrobić te wszystkie czynności:)
Niemowlę z chwilą otrzymania pierwszej zabawki potrafi na długo skupić na niej uwagę. Poznawanie świata jest dla niego przygodą. Doświadczanie go jest fascynujące i pobudzające wszystkie zmysły. Zadaniem nas - rodziców jest pomoc dziecku w poznawaniu go. Prawdą jest, że niemowlę jest w stanie same zająć się sobą przez długi czas. Gdy okres między karmieniem i spaniem u Ani wydłużał się - dostała pierwszą zabawkę. Z racji porodu przez cc dużo czasu Ania spędzała na macie lub na leżaczku. Noszona była tylko gdy zmieniała miejsce zabawy lub gdy musiałam coś zrobić a ona była senna lub po jedzeniu. Dzięki temu, że nie jest przyzwyczajona do rąk mogę w domu zrobić dużo rzeczy a zabawka, którą dostanie na długo zajmuje jej uwagę. Od początku z mężem postanowiliśmy, że nie będziemy zarzucać ją zabawkami. Często to my rodzice przelewamy swoje odczucia i wrażenia na dziecko: "Pewnie znudziła mu się zabawka", "Pewnie mu się nie podoba". Jak może dziecko, które dopiero co poznaje świat nie być zainteresowane zabawkami? Zwykła czerwona tasiemka czy pieluszka jest dla niego fascynująca. Jeśli dziecko wyrzuci zabawkę i płacze to na pewno nie dlatego, że mu się znudziła. Jeśli nie ma ochoty się bawić to albo jest zmęczone albo głodne albo czuje jakiś dyskomfort - pełna pieluszka, niewygodne bodziaki itp. Błędem jest co rusz zarzucanie dziecka nową zabawką. Wyrzuciło z ręki gryzak i płacze - dajemy grzechotkę, wyrzuciło grzechotkę i płacze - dajemy maskotkę itd. Jeśli maluszek jest zmęczony to choćby dostało gwiazdkę z nieba nie będzie się nią bawić.
Musimy zastanowić się czy dając/kupując dziecku zabawkę dogadzamy jemu czy sobie.
Półki sklepowe aż uginają się od zabawek i sama wiem, że ciężko jest powstrzymać się aby czegoś nie kupić. Wszystkie są śliczne, kolorowe i jak tu nie kupić czegoś dla naszego kochanego dziecka. Kupujmy - ale z głową. Które zabawki są najlepsze dla naszego dziecka? Nie ulega wątpliwości, że na pewno te z certyfikatami. Mimo, że cena bardzo często powala - jak zwykła grzechotka może kosztować 50 zł??? - to te kupione na bazarku za 5, 10 zł to zdecydowanie nie najlepszy wybór.
U nas cudownie sprawdziła się mata edukacyjna - najpierw wisiałam nad nią ja poruszając jej elementami - teraz Ania sama po nie sięga. Leżaczek-bujaczek uwielbia ale same siedzenie i dla dorosłego jest nudne więc zawsze dostawała coś do rączki. Pierwszą jej zabawką był i nadal jest w użyciu gryzaczek kwiatek firmy Canpol. Płatki wypełnione są substancja wodnistą, zaś uchwyt jest plastikowy. Kulki w uchwycie wydają przyjemne dźwięki podczas poruszania gryzakiem. Na każdym płatku są wypustki - kropki, kreski, fale, które dostarczają przyjemnych bodźców dla dziąseł i dla języka. Uchwyt jest idealny - nie za duży i nie za mały. Doskonale mieszczą się w nim obie dłonie dziecka. Jego kształt umożliwia swobodne przekładnie gryzaka z jednej ręki do drugiej - Ania bardzo szybko opanowała tę umiejętność i polubiła, ponieważ nie wypadał jej z ręki przy manewrowaniu. Najpierw lądował na czole, potem trafiał w oko lub nos aż w końcu trafił do buzi:)
Kolejną zabawką, która na bardzo długo zajmuje Anię jest motylek firmy Bright Starts (dostała go mając 4 miesiące). Skrzydełka szeleszczą, grzechocze delikatnie przy najmniejszym ruchu, 3 przesuwające się elementy i różki - wszystko doskonale nadaje się do lizania i gryzienia. Jest doskonale dopasowany do rąk dziecka - Ania od początku przekładała go z ręki do ręki i oczywiście pakowała do buzi. Jeśli wypadł jej z ręki - wystarczyło, że dotknęła jakiegokolwiek elementu i chwytając go bawiła się dalej bez mojej ingerencji - bardzo doceniam, że nie muszę biec do niej za każdym razem, gdy wypada jej z ręki:) Bawi się nim leżąc na plecach, na brzuszku lub w leżaczku.
A Wy jakie zabawki polecacie? Z jakich byliście najbardziej zadowoleni Wy i Wasze pociechy?